​Jak zachować i zdobyć przyjaciół, kiedy wchodzisz w dorosłość?
Ilustacja: Dan Evans

FYI.

This story is over 5 years old.

dorastanie

​Jak zachować i zdobyć przyjaciół, kiedy wchodzisz w dorosłość?

Mężczyźni często myślą o sobie jako o samotnych wilkach. Samotny wilk z ambicjami w firmie. Samotny wilk na Tinderze. Samotny wilk grający w Fallout 4, konsumujący lasagne z mikrofalówki, samotnie, w swoim mieszkaniu

W miarę dojrzewania, gdy życie zaczyna zmuszać nas do ciągłego unikania wszechobecnych min, samotny wilk może zacząć się zastanawiać, czy nie bez powodu większość wilków poluje jednak w stadach.

O ile w czasach szkolnych czy studenckich jesteśmy z reguły zwierzętami stadnymi, w momencie konfrontacji z dorosłością, gdy presja pracy zaczyna nas podkopywać tu i ówdzie, a wszystkie znajome twarze powoli bledną i odsuwają się na dalszy plan, musimy zdać sobie sprawę z tego, jak bardzo samotni jesteśmy na tym świecie.

Reklama

Z ankiety YouGov przeprowadzonej przez Movember Foundation wynika, że 12 procent mężczyzn powyżej 18 roku życia nie ma bliskich przyjaciół, z którymi mogliby poruszać ważne kwestie życiowe. To 2,5 miliona mężczyzn w Wielkiej Brytanii. Powyżej 25% mężczyzn odpowiedziało, że ma kontakt z przyjaciółmi rzadziej niż raz w miesiącu, a 9% nawet nie pamięta, kiedy ostatnio komunikowało się z bliskim kumplem.

Przeczytaj: 25 rzeczy, które powinieneś zacząć robić jeżeli masz 25 lat

W późniejszym życiu taka postawa może być przyczynkiem do poważnych problemów. Badania przeprowadzone przez World Health Organisation pokazały, że brak bliskich przyjaciół może mieć znaczący wpływ na zdrowie mężczyzny w dłuższej perspektywie – zwiększa ryzyko pojawienia się depresji, stanów lękowych, może przyczynić się do samobójstw.

Sarah Coghlan, przewodnicząca Movember UK mówi: „Wielu mężczyzn, z którymi rozmawialiśmy, nie zdaje sobie sprawy, jak powierzchowne są ich relacje, dopóki nie staną w obliczu rzeczywistych wyzwań – żałoby, rozpadu związku, ojcostwa czy utraty pracy. To są momenty, kiedy najbardziej potrzebny jest prawdziwy przyjaciel".

Zatem co dzieje się z naszymi przyjaźniami w miarę posuwania się w latach? Sześciu mężczyzn w różnych etapach swojego życia opowiada o swoich związkach z przyjaciółmi.

Matt, 19 lat

„Zaliczyłem pierwszy rok w koledżu, ale przeżyłem właśnie trudny okres, jeśli chodzi o związek, więc nie szło mi za dobrze i odszedłem. Od tego czasu pracuję sezonowo. Gdy byłem w związku, rozmawiałem o tym bardziej z kolegami z liceum, niż z tymi nowymi z uczelni – po prostu znałem ich lepiej. Miałem to szczęście, że stanowiliśmy paczkę siedmiu czy ośmiu osób – głównie chłopaków, ale też kilku dziewczyn.

Chodziliśmy razem do liceum, a niektórych znałem nawet z podstawówki. Jestem wobec nich dość otwarty, więc mogłem im mówić o wszystkim. Oni też zwierzali mi się z osobistych spraw. Wolałem rozmawiać z nimi niż z rodziną, bo przechodziliśmy przez podobne doświadczenia w tamtym czasie i łatwiej można było się do nich odnieść. Mam przyjaciół i znajomych z pracy czy z zajęć sportowych, ale kumple ze szkoły są wypróbowani – razem przetrwaliśmy niejedno".

Reklama

Tom, 21 lat

„Od razu po szkole zacząłem pracować. Może miałbym więcej znajomych, jeśli zdecydowałbym się na uniwersytet, ale życie studenckie to głównie picie i ćpanie, a ja tych rzeczy nie uprawiam. Byłbym pewnie outsiderem, bo to mnie nigdy nie interesowało. Mam sześcioro czy siedmioro bliskich przyjaciół, oprócz tego mieszkam z kumplami i jest dosyć śmiesznie. Pracuję cztery-pięć dni w tygodniu, więc w wolnych dniach staram się spotkać z przyjaciółmi. 90% z nich chodzi na koncerty z hardcorową muzą i zawsze znajdę ich w tłumie.

Przeczytaj: Jak znaleźć partnera w XXI wieku, czyli kosmos emocjonalny

Większość moich przyjaciół poznałem w ciągu ostatnich trzech lat. Nie miałem żadnych kumpli jako szesnastolatek. Zmieniło się to głównie dlatego, że stałem się znacznie pewniejszy siebie w rozmowach z ludźmi. Jak byłem nastolatkiem, nie umiałem się komunikować – za bardzo się bałem. Dzisiaj mam dwóch przyjaciół, przed którymi nie kryję żadnych tajemnic. Pozwolili mi mieszkać ze sobą przez miesiąc, gdy szukałem mieszkania – zupełnie nie kryłem się opowiadając o sobie. Dziś są dla mnie jak rodzina".

„Widuję głównie ludzi z mojej pracy – jest to dość dołujące".

Stefan, 24 lat

„Obroniłem się w czerwcu. Mówiąc zupełnie szczerze, to sensowny kontakt nawiązałem jedynie z dwójką ludzi ze studiów. Reszta to część grupy, z którą zwykle wychodzę się napić, ale nie są to osoby, z którymi mogę dyskutować o swoich wyborach życiowych. Od kiedy zacząłem pracować w tym roku, widuję głównie twarze z pracy i jest to dość dołujące. Nie mogę się do nich przyczepić, ale jedyne co nas łączy, to miejsce pracy. Mam mniej więcej trzech przyjaciół, których widuję regularnie, z kilkoma innymi rozmawiam na WhatsApp, ale nigdy na żywo. Myślę, że w miarę dorastania, chyba przestałem się tak bardzo starać, by być miłym i przyjacielskim wobec tych, z którymi mi nie po drodze.

Przeczytaj: Dlaczego jesteś sama

W szkole chciałem zawsze być częścią wielu różnych grup, dzisiaj spotykam się z tymi trzema kumplami, których znam z czasów szkolnych; albo widuję współpracowników na imprezach firmowych. Myślę jednak, że wyjdzie mi to na dobre – znalazłem kilka osób, z którymi mogę się przyjaźnić dłużej, zamiast starać się podtrzymywać relacje z tymi, których nawet niespecjalnie lubię. Jeśli miałbym poważny problem, porozmawiałbym o tym z moją dziewczyną – o ile to nie dotyczyłoby jej. Mam jednego starego przyjaciela, którego poznałem, gdy miałem trzy lata – widujemy się kilka razy do roku, kiedy tylko odwiedza Londyn. Prawdopodobnie to jedyna osoba, której mógłbym się zwierzyć".


Reklama

Polubmy się na Facebooku. Tutaj znajdziesz nasz nowy fanpage VICE Polska


Ben, 26 lat

„Mam wciąż kilku kumpli ze studiów, ale byłem wtedy kimś zupełnie innym. Miałem pęd do autodestrukcji. Nie utrzymuję kontaktów z większą ilością osób z tamtych czasów, bo nie poznałem wówczas ludzi, z którymi chciałbym się przyjaźnić dzisiaj. Nie robiłbym teraz tych samych głupot, które robiliśmy kiedyś. Kumple ze szkoły to moi najbliżsi przyjaciele, ale nie widuję ich zbyt często, co jak myślę, jest paradoksem. Spotykamy się może pięć razy do roku, w weekendy, na wieczorach kawalerskich albo ślubach. Wiem, że mogę na nich liczyć. Niektórzy przeszli przez wiele, po wszystkich naszych rozmowach wydaje mi się, że nie ma takiej rzeczy, której byśmy nie mogli sobie powiedzieć. Nie jest jednak łatwo nawiązywać nowe przyjaźnie. Tygodnie nie różnią się od siebie, ta sama rutyna. Dziewczyna, siłownia, piątek – kiedy mam zrobić coś innego? Nie ma na nic czasu. Dziś wieczorem muszę popracować w domu i zdarza się to dość często. Trudno więc znaleźć czas czy energię, by zaplanować coś z przyjaciółmi. To smutne. To dołujące, gdy o tym pomyślę".

„Mój najbliższy przyjaciel to prawdopodobnie najbardziej niewydolna emocjonalnie osoba, którą znam".

Colin, 28 lat

„Moja paczka przyjaciół to ludzie poznani na pierwszym roku studiów, z którymi nadal utrzymuję kontakt, choć niektórzy przenieśli się za granicę. Mój najlepszy kumpel z uniwersytetu poleciał za laską do Nowej Zelandii, ale i tak rozmawiamy codziennie. Trochę dziwne jest to, że w grupie jest też moja była dziewczyna. Gdy próbuję przedstawić im jakąś nową, niby wszystko jest spoko, dopóki nie dostanę od nich zalewu jadu w SMS-ach. Pomimo tego małego zgrzytu, staram się widywać ich jak najczęściej. W studenckich czasach większość czasu spędzaliśmy lecząc straszliwe kace po winie za dychę.

Przeczytaj: Dlaczego jesteś sam

Pierwszy i drugi rok był w dużej mierze walką z objawami odstawienia, ale dziś już mam z tym spokój. Jeżeli mam jakiś poważny problem, są różni ludzie, z którymi mogę porozmawiać o różnych kłopotach. Jeden z moich najbliższych przyjaciół to prawdopodobnie najbardziej niewydolna emocjonalnie osoba, jaką znam, więc oszczędzam mu głębokich rozmów. Z drugiej strony to być może też najśmieszniejszy człowiek, którego znam, więc chętnie uciekam od swoich problemów w jego towarzystwie".

Michael, 30 lat

„Nie poszedłem na studia, zacząłem od razu pracować. W pracy poznałem grupkę ludzi w podobnym wieku, z niektórymi mam nadal kontakt. Gdy miałem dwadzieścia parę lat, weekendy spędzałem z kumplami – spotykaliśmy się cały czas. Wydawało się wtedy, że impreza się nigdy nie skończy. Zbliżając się do trzydziestki, zaczęło to wyglądać inaczej. Ludzie żyją dziś w bardziej indywidualnym trybie, pracują na własne kariery i przyszłość.

Przeczytaj: Depresja jak w Max Payne

Nikt nie ma już czasu na zabawę. Pewnie to wiek spowodował tę zmianę i rozumiem to. Teraz widuję tylko garstkę bliskich znajomych, ale gdy chcę pogadać o poważnym problemie, czy poruszyć głębsze kwestie, zwracam się do swojej dziewczyny. Bardzo chciałbym móc spotykać starych przyjaciół, ale zazwyczaj okazuje się, że jeśli akurat to nie ja jestem zajęty, to oni nie będą mieć czasu. Bardzo trudno jest go znaleźć".