Coachella 2014 – Wielkie polowanie na festiwalowe dupy


Ja po Coachelli

Byłam na tegorocznej Coachelli. Kupa zabawy! Pierwszego dnia włamałam się na backstage, drugiego zjadłam mnóstwo tostów z serem, a trzeciego spędziłam ponad dziesięć godzin na oglądaniu dup (wyobrażam sobie, że to taki mały wgląd w życie codzienne facetów). No i tak, zobaczyłam dużo koncertów. Czas więc na moje coroczne podsumowanie mody festiwalowej na Coachelli! Oto co miała nam do pokazania edycja 2014.

Videos by VICE

Serio? Czy twój chirurg plastyczny nigdy nie widział prawdziwej kobiety?

W ciele ludzkim nie ma niczego tak perfekcyjnie kulistego jak te dwa gluty wciśnięte pod tkankę mięśniową i rozciągniętą skórę tej laski. Z innej beczki: wianki na głowie jakimś cudem wciąż są modne.

Jeżdżę na festiwale od 1995. Jeśli jest w życiu jedna rzecz, na której naprawdę się znam, to jak przeżyć festiwal i jak się na niego ubrać. A nie jest to nic trudnego. Wygląd nie jest tu priorytetem, chociaż oczywiście da się wyglądać ładnie w praktycznych ciuchach. Na przykład bluza z kapturem to niepodważalny klasyk, który wspaniale się sprawdza we wszystkich sytuacjach – można ją sobie zawiązać w pasie, gdy jest gorąco, schować się w nią, gdy wieje, albo zrobić z niej poduszkę, gdy nagle będziemy musieli uciąć sobie festiwalową popołudniową drzemkę. No i ma kieszenie!

Wiecie, co nie jest praktyczne? Kostium kąpielowy. Sam. Dobrze, że przynajmniej ma na nogach adidasy, ale i tak na Coachelli, w przeciwieństwie np. do hiszpańskiego Benicassim Festivalu, NIE MA BASENU NA BACKSTAGE’U. Dobrze wiemy też, że ta panna w swojej turkusowej torebce nie ma bluzy z kapturem, nie mówiąc już o spodniach. Może nie wie, że i na pustyni bywa zimno. Taka zmiana temperatur zachodzi wtedy, gdy kończy się dzień, a zaczyna noc. Chcecie jeszcze jedną ciekawostkę? Za każdym razem, gdy zachce się jej sikać, musi się zupełnie rozebrać i kucać w toi-toiu nad kupami setek nieznajomych. Trochę mi jej szkoda. Chociaż… jednak nie. W końcu musiała wstać dziś rano, wybrać ten kostium i pomyśleć sobie, że to odpowiedni ubiór na festiwal.

Wybaczcie. Taka niepraktyczność doprowadza mnie do szaleństwa.

A tu kolejna festiwalowa ciekawostka: Brony. Serio? Masz fiuta i ubierasz się jak kucyk Pony? I jeszcze pomyślałeś sobie, że w bransoletkach z neonowymi koralikami będzie ci do twarzy? Ukradłeś je siedmioletniej siostrze, z tego pudełeczka z obracającą się baletnicą? Czy twoje plastikowe pierścionki świecą w ciemności? Cieszę się, że znalazłeś bratnią duszę, bo wszyscy zasługują na #PrawdziwąMiłość, ale czy moglibyście zrobić nam przysługę i używać antykoncepcji? Do końca życia?

No i tak, postanowiłam zmienić tradycyjną formułę modowej relacji z festiwalu, bo w tym roku było pod tym względem naprawdę źle. We wstępie zaznaczyłam, że był jeden trend, który przyćmił wszystkie inne – dupy wystające spod szortów. Artykuł nazwałam „Wielkie polowanie na festiwalowe dupy”, ale nie jest to trafiony tytuł, bo słowo „polowanie” przywodzi na myśl cierpliwość, wytrwałość i umiejętności, pogoń za czymś rzadkim, nieuchwytnym. Tu w ogóle nie musiałam polować – co kilka metrów spod jakichś szortów wyzierało po kilka centymetrów, a czasami nawet po kilka hektarów tyłków. Do wyboru do koloru. Nawet teraz, gdy zamykam oczy, mam powidoki mięsistych zwałów próbujących wydostać się z dżinsowej niewoli. Festiwalowe dupy wypaliły mi się na odwrocie powiek. Nie prosiłam się o to. Mam tylko nadzieję, że ubezpieczenie, jakie zapewnia mi VICE, pokrywa koszty leczenia zespołu stresu pofestiwalowego.

Kiedy w ogóle zrodził się ten trend? Mama zawsze powtarzała mi, że gdy jest mi zimno, powinnam założyć szalik, bo podwzgórze, część mózgu kontrolująca temperaturę ciała, znajduje się na karku. Czy przez te wszystkie lata była w błędzie? Czy to podwzgórze u wszystkich przemieściło się z karku na tyłek i jedynym sposobem na walkę z 38-stopniowym upałem jest przewietrzenie dupki? Odpowiedzi przesyłajcie na Twitterze.

Więc, ku uciesze moich dwóch kolegów, większość niedzieli spędziłam uganiając się za dziewczynami i fotografując ukradkiem ich tyłeczki. #ASSCHELLA2014! Spójrzmy na moje zdobycze.

Byłam zaskoczona tym, jak dużo łakomych pośladków nawiedziło w tym roku Coachellę. Nie wydaje mi się, żeby mój tyłek kiedyś dał mi do zrozumienia, że jest głodny, ale najwyraźniej festiwalowiczki lepiej dogadują się ze swoimi, bo karmią je, kiedy tylko mogą.

Postrzępiony dżins – tegoroczny przysmak odbytniczy.

Idealny przykład „Tak… tak… BOŻE NIE”. Twoje koleżanki nie mają z tym problemów, ale ty, pierwsza od prawej… ty walczysz o przetrwanie. Nawet temu tygrysowi na twoim pośladku jest cię szkoda.

Na chwilę spróbuję postawić się w roli dupy tej dziewczyny. Nie jestem zadowoloną dupą. Jestem zła. Są pewne powody, dla których rozdzielają się pośladki. Jedne są przyjemne, inne mniej – wszyscy wiemy, o co chodzi, nie ma co się bardziej zagłębiać w ten temat. Jednak dziś przez przynajmniej 12 spoconych godzin ja, dupa tej dziewczyny, jestem bardzo niewygodnie rozdarta jakimś kawałkiem lycry. Nie wyobrażacie sobie, jak to swędzi. I jak na to swędzenie działa pustynny upał. Dziewczyno, jesteś okrutna. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.

A może spróbujcie sobie wyobrazić, że dwa pośladki to najlepsi kumple. Dlaczego ktoś miałby rozdzielać je śmierdzącym kawałkiem materiału przez kilka godzin bez przerwy? Z zazdrości dla ich przyjaźni? Czy to leczenie złamanego serca po tym, jak najlepsza przyjaciółka z ławki w podstawówce nagle znalazła sobie kogoś fajniejszego? Skąd te wszystkie złe emocje? Pośladki są umieszczone obok siebie nie bez powodu. Widząc coś takiego, odczuwam to samo, co przy tej dziewczynie w kostiumie z początku artykułu: czasami zwyczajnie nie można igrać z naturą. 

A co tutaj się wyprawia? Tylko jeden pośladek na widoku? Czy to ma być kuszące? Czy to nerka z juty?

Fantastyczne umiejscowienie torebki nad rowem. To zdecydowanie ratuje ten look. Pełna klasa.

Kolejna sytuacja z gatunku „tak… NIE… tak”. (Tak, zbliżenie na tę dupę w tle pokazywaliśmy już wcześniej).

Co mamy o tym myśleć? Punkty ujemne za neonowe szorty i dopasowane neonowe wstawki na skarpetkach (które na pewno zrobiłaś sama, bo handmade jest taki suuuper). Dodatnie za jędrność tego lewego pośladka i poprawną opaleniznę. Ale to wciąż za mało, by dostać moją pełną aprobatę. 

Czy jestem staromodna, myśląc, że poniższym dziewczynom udało się idealnie dobrać długość swoich szortów?

Wróćmy do dup. Podczas gdy ja chodziłam po festiwalu ze swoim słabym aparacikiem, szukając skrajności, nasz zaufany profesjonalny fotograf Jason dostał polecenie upolowania jak największej ilości dup.

Okazuje się, że mieliśmy do tego zupełnie inne podejścia. Ja biegałam dookoła jak jakiś zboczony ninja, ukradkiem robiąc zdjęcia tyłków z poziomu pępka, a Jason po prostu prosił dziewczyny, żeby się przed nim wypięły. I robiły to z przyjemnością! Czemu w ogóle mnie to dziwi?! Czemu męczyłam się z jakimś dziwnym wyobrażeniem, że ci ludzie mają w sobie choć odrobinę skromności czy wstydu? Mieli na to wyjebane! Specjalnie się tak ubierali. ŻYLI DLA TEJ CHWILI. 

Aby uczcić ich oddanie sprawie i dać im należytą szansę zabłyśnięcia przed milionami, prezentujemy zdobycze Jasona. 

Dodatkowe tyłeczki od tych gości. Nieźle dobrane opaski i saszetki. Propsy za poświęcenie i śmiałość.

Ojej!