W zimne sobotnie południe kilka tysięcy osób zebrało się pod Ministerstwem Rolnictwa, aby protestować przeciwko ratyfikowaniu budzącej wiele krytyki umowy handlowej pomiędzy Unią Europejską a Kanadą. Miejsce nie było przypadkowe – to właśnie kwestie zagrożeń dla rolnictwa i strachu przed GMO wysunięto na pierwszy plan spośród innych, nie mniej istotnych kontrowersji związanych z porozumieniem. Jednym z głównych symboli marszu został zatem gigantyczny pieczony kurczak, „opryskiwany” przez ubranych w ochronne kombinezony protestujących.
Na miejscu pojawiła się kilkunastoosobowa grupa skrajnej prawicy z opaskami Obozu Narodowo-Radykalnego, krzyczących „nacjonalizm przeciw CETA”, jednak szybko zostali wyproszeni z wiecu przez najliczniej zgromadzonych syndykalistów i przedstawicieli Akcji Demokracja, czyli organizatorów protestu (policja nie pozwoliła mi niestety porozmawiać z nacjonalistami „dla mojego bezpieczeństwa”). Podobnie zrobiono zresztą z przedstawicielami odwołującej się do stalinistycznego komunizmu prorosyjskiej partii Zmiana. Zdaje się, że poza tymi grupami każdy był mile widziany (włącznie z ziomkiem w koszulce Red is Bad), a jedno z głównych haseł marszu był slogan „I z lewa i z prawa – wspólna sprawa”.
Videos by VICE
W środę w Brukseli Parlament Europejski zdecyduje, czy CETA wejdzie w życie. Polska będzie się musiała do tej decyzji ustosunkować, jednak wiemy, że umowa ma poparcie PiS.