W listopadzie zeszłego roku mogliśmy przeczytać o marszu transgenderowych aktywistów w Kijowie (na którym pojawiło się około 30-40 osób) przerwanym przez skrajnych nacjonalistów, którzy rzucili w tłum granaty dymne. Christopher Miller, będący na miejscu amerykański dziennikarz (który w trakcie tego wydarzenia został uderzony w twarz przez jednego z radykałów) poinformował na swoim Twitterze, że policja zamiast interweniować w sprawie atakujących nacjonalistów, zaczęła używać siły wobec uczestników marszu. „Poziom skrajnie prawicowej radykalnej agresji i przemocy na Ukrainie rośnie” – napisali później w oświadczeniu organizatorzy.
„W antyterrorystycznej operacji na wschodzie Ukrainy wzięło udział ponad 330 tys. żołnierzy. Nie ma informacji na temat liczby osób LGBT+ biorących udział w operacji” – możemy przeczytać na stronie Antona Shebetko, ukraińskiego fotografa obecnie żyjącego w Amsterdamie. Powołuje się on na dane przyznawania statusu weterana przez Państwowy Ukraiński Urząd Weteranów Wojennych i Uczestników Operacji Antyterrorystycznych z 2 maja 2018 roku.
Videos by VICE
„Skrajnie prawicowe grupy oraz ludzie o konserwatywnych poglądach są przekonani, że ich tam nie ma” – dodaje Shebetko. Właśnie dlatego powstał projekt fotograficzny We Were Here, ukazujący żołnierzy LGBTQ, którzy z powodu panującej homofobii nie mogą ujawnić swojej tożsamości.
Postanowiłem porozmawiać z Antonem o projekcie, jako że mój kraj także ma ogromny problem z pojęciem tolerancji. Polska została uznana za jedno z najbardziej homofobicznych państw Unii Europejskiej – według zeszłorocznego raportu ILGA Europe, najważniejszego europejskiego rankingu poziomu równouprawnienia osób LGBTQ.
VICE: Kim są ludzie na twoich zdjęciach? Jak udało ci się ich przekonać do udziału w tym projekcie?
Anton Shebetko: Pracowałem nad tym projektem podczas mojej rezydencji artystycznej w Kijowie. Wszyscy ludzie, których sfotografowałem, brali udział w wojnie na wschodzie Ukrainy. Niektórzy byli zawodowymi żołnierzami, inni ochotnikami lub sanitariuszami. Większość zakończyła już służbę i próbuje wieść zwykłe życie w Kijowie. Przekonałem ich do projektu, po prostu wyjaśniając ideę i powody jego powstania. Kilka osób odmówiło udziału, ale ponad połowa wyraziła zgodę. Myślę, że to, co pomogło mi ich przekonać, to moja obietnica, że pozostaną anonimowi. Nie sposób ich rozpoznać na moich zdjęciach, co jest dla nich ważne.
Jak wygląda obecna sytuacja osób LGBTQ na Ukrainie?
Chcę wierzyć, że sytuacja osób LGBTQ na Ukrainie uległa drobnej poprawie. Odbywa się tam wielka parada na kilka tysięcy osób, chociaż sporo policjantów musi bronić jej uczestników przed naziolami i religijnymi fundamentalistami, dla których homoseksualizm to śmiertelny grzech. Z drugiej strony sytuacja w poszczególnych regionach nie jest już tak dobra, niektóre parady są odwoływane lub atakowane przez protestujących. Zdarzają się też przestępstwa z nienawiści, panuje też powszechny brak tolerancji. Tak więc dopóki żyjesz w swojej bańce, wszystko wydaje się w porządku, ale jeżeli wyjrzysz poza nią, zobaczysz nasilający się nacjonalizm oraz ciężką sytuację ekonomiczną, która generuje gniew w społeczeństwie, co nie pomaga społeczności LGBTQ na Ukrainie.
Osoby na twoich zdjęciach mają zakryte twarze. Co by się stało, gdyby ktoś je rozpoznał?
Cóż, dwóch uczestników projektu to otwarci geje, jeden z nich zrobił swój coming out po tym, jak go sfotografowałem. Nazywa się Viktor Pylypenko i jest pierwszym żołnierzem na Ukrainie, który przyznaje się do społeczności LGBTQ. Przeprowadzono z nim wiele wywiadów i oprócz służby zajął się też aktywizmem.
By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”. Jesteśmy też na Twitterze i Instagramie.
Ciężko przewidzieć, co stałoby się z pozostałymi bohaterami projektu, gdyby postanowili ujawnić swoją orientację. Viktor otrzymał wiele wsparcia od swoich dawnych kolegów z wojska. Oczywiście dostawał też pogróżki w internecie i przez telefon. Jednak z tego, co wiem, nikt go nie zaatakował i wszystko u niego w porządku. Ogólnie rzecz biorąc, członkowie społeczności LGBTQ żyją w strachu, że się wyda, że są gejami lub lesbijkami, więc wolą trzymać to w ukryciu. Myślę jednak, że ten strach jest po części irracjonalny, geje do pewnego stopnia sami przyprawiają się o lęk. Nie znam zbyt wielu przypadków, kiedy rodzina i przyjaciele odrzucili kogoś ze względu na jego orientację. Nie zmienia to faktu, że takie przypadki się zdarzają, co potęguje strach przed większą otwartością.
Czy dzielili się swoimi historiami? Jak się czują z koniecznością ukrywania swojej prawdziwej orientacji w wojsku, broniąc kraju, który ich nienawidzi?
Tak, wywiady były częścią projektu. Rozmawiałem z nimi o ich doświadczeniach, o homofobii i dyskryminacji w armii. Każde z nich przeżyło coś innego i inaczej to przeżywa. Tak, wojsko jest homofobiczną strukturą i wszyscy są co do tego zgodni. Niektórzy jednak prezentowali różne stanowiska względem dumy i coming outu. Powiedziałbym wręcz, że część z nich sama jest dość homofobiczna. Prawie nikt nie chce wyjawiać swojej orientacji kolegom w obawie przed problemami, jakie mogą z tego wyniknąć. Jednak homofobia to nie jedyny problem w wojsku. Dziewczyny opowiadały o ogromnym seksizmie, jaki tam panuje.
Czy pozostałeś z nimi w kontakcie, wiesz co u nich?
Pozostaję w kontakcie z niektórymi z nich, ale szczerze mówiąc niezbyt bliskim.
Więcej o „We Were Here” oraz innych projektach Antona Shebetko znajdziecie TUTAJ oraz na jego Instagramie.
Śledź autora tekstu na jego profilu na Facebooku