Założyciel Kościoła Jedi opowiada o swojej religii, Disneyu i najnowszej części „Gwiezdnych Wojen”

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE UK

Dawno temu (tj. w 2011 roku) w odległej galaktyce (tj. w Anglii i Walii), 176 tys. ludzi określiło się podczas spisu powszechnego jako wyznawcy Jediizmu. Jasne, z łatwością można by to uznać jedynie za niewinny dowcip, który przypadkowo stał się wiralową sensacją – podobnie jak wtedy, gdy w internetowym głosowaniu na najlepszą nazwę dla arktycznego statku badawczego zwyciężyło imię „Boaty McBoatface“. Jednak jeśli przyjrzeć się dokładniej temu zjawisku, okaże się, że chęć zażartowania sobie z rządu nie była wcale pierwotnym celem organizatorów tej akcji.

Videos by VICE

Kościół Jedi został założony przez Daniela Jonesa w 2008 roku i obecnie ma ponad 200 tys. członków, którzy aktywnie udzielają się w sieci (w Polsce w 2011 roku zadeklarowały się 1343 osoby). W Wielkiej Brytanii ma więcej wyznawców niż ruch Rastafari, pogaństwo, humanizm oraz scjentologia razem wzięte i jest czwartą co do wielkości religią w kraju. Wydawnictwo HarperCollins planuje w przyszłym roku wydać oficjalne Pismo Święte Jediizmu autorstwa Jonesa.

Czym dokładnie jest Kościół Jedi? Eksperymentem myślowym mającym podważyć ideę religii jako takiej czy też wyrazem autentycznej potrzeby duchowej? By poznać odpowiedź na te pytania, zadzwoniłem do Rycerza-założyciela.

Członkowie Kościoła Jedi – w tym aktor Warwick Davis z rodziną (w „Gwiezdnych Wojnach” wcielił się m.in. w postać Ewoka).

VICE: Jaki charakter będzie miała twoja książka?
Daniel Jones:
Można ją traktować jako pewnego rodzaju Pismo Święte, ale będą w niej także wątki autobiograficzne. Chciałem wytłumaczyć ludziom, dlaczego głoszę te nauki. Dużą jej część poświęciłem dzisiejszemu spirytualizmowi, który można określić mianem religii millenialsów.

Co George Lucas i Disney uważają o tej książce?
Disney to banda dziwaków. Powiedzieli mi: „Pisz sobie co chcesz, tylko nie naruszaj żadnych praw autorskich”. Oznacza to, że teoretycznie obowiązują mnie pewne prawne ograniczenia, ale nie wydaje mi się, żebym musiał się nimi jakoś szczególnie przejmować. O ile nie sprzeda się w 100 milionach egzemplarzy, moja książka ich w ogóle nie interesuje.

Czy mógłbyś opisać główne założenia Kościoła Jedi?
Celem tej książki jest uświadomienie ludziom, że żyją zamknięci w kokonie i przez to nie mogą w pełni wykorzystywać swojego potencjału. Możliwe to będzie tylko wtedy, kiedy wyzwolą się z narzuconych im norm społecznych. Inaczej nie przestaną być zakładnikami tego idiotycznego poglądu, jakoby wszystko było zawczasu zaplanowane i podporządkowanie się losowi stanowiło jedyne możliwe rozwiązanie. Nasz cel to obudzenie mas i pokazanie im, co są w stanie osiągnąć.

Z jakich innych wierzeń czerpie Jediizm?
Przede wszystkim z buddyzmu i ruchu New Age. Wszystkie wierzenia wyrosły z jednego nasiona – niezależnie, czy uznamy je za rodzaj bóstwa, czy za siłę wyższą. Jediizm skupia się na właściwym doświadczaniu życia, a nie – jak ma to miejsce w większości religii – na oczekiwaniu na śmierć.

Wydaje mi się, że niektórzy mogliby wam zarzucić, że Jediizm to jedynie prowokacja, która ma sprawdzić granice ludzkiej tolerancji – podobnie jak Pastafarianizm.
Pastafarianizm od samego początku był parodią wiary; Kościół Latającego Potwora Spaghetti to przedsięwzięcie zabawne, niemniej jednak z założenia ukierunkowane na krytykę i ośmieszenie innych religii. Jediizm wyrasta z zupełnie innych intencji. Nie powstaliśmy, aby z czymkolwiek walczyć; podchodzimy do naszych nauk z pełną powagą.

Ideę Kościoła Jedi można wytłumaczyć w ten sposób: wykładane przez nas nauki nie są niczym nowym i istnieją już od pewnego czasu. Jednak nigdy nie zebrano ich w jedną całość i nie wyłożono równie spójnie, co w mojej książce. Są one w pewien sposób podobne do tego, co praktykują w uniwersum Gwiezdnych Wojen Rycerze Jedi – stąd też nawiązanie do nich.

Pastafarianizm powstał tylko po to, żeby wkurzyć ludzi. My nigdy nie mieliśmy takiego zamiaru. Chcemy jak najbardziej zdystansować się od osób, które uważają to jedynie za jakieś przebieranki i zabawę filmowymi gadżetami. Nawiązujemy do filmu tylko dlatego, że dzięki temu nasze przesłanie może dotrzeć do większej ilości ludzi i staje się dla nich czytelniejsze. Czerpiemy z jego popularności, aby przybliżyć nasze nauki światu.

Duża część mediów podkręca nagłówki, pisząc rzeczy w stylu: „Oto człowiek, który myśli, że umie latać” i podobne bzdury. Niech robią, co chcą; jakby na to nie patrzeć, dzięki nim dowiaduje się o nas więcej osób, a my mamy darmową reklamę.

Książka jest napisana w bardzo przystępny sposób; ludzie od razu pojmą, o co nam chodzi. Mógłbym stworzyć dzieło o wiele bardziej skomplikowane – wiem, bo obecnie pracuję nad licencjatem z nauk ścisłych i chemii. Chcieliśmy jednak, żeby założenia Jediizmu zrozumieli wszyscy, a nie tylko kilka wybranych jednostek.

Zależy ci oczywiście na tym, żeby jak najwięcej osób zapisało się do Kościoła Jedi. Jednak duża część z nich usłyszała o was w związku z brytyjskim spisem ludności i żyje w przeświadczeniu, że Jediizm powstał jedynie dla jaj. Zachęcasz ludzi do wpisywania tej religii w podobnych formularzach czy raczej uważasz, że taki rodzaj popularności odwraca uwagę waszego rzeczywistego przesłania?
Na pewno ich nie zniechęcam. Fajnie, że ludzie biorą udział w takich akcjach i naprawdę wierzą w to, co robią. Ja wpisałem Jediizm, żeby zwrócić uwagę na to, że do dziś religia pozostaje tematem tabu. Część zrobiła to tylko dlatego, że czują się zagubieni i chcą, żeby ktoś im wskazał właściwą drogę. Nie wydaje mi się, żeby było w tym coś złego. Sam rozsyłałem maile, żeby nagłośnić akcję. Jednak jak już zauważyłeś, nie wszyscy ludzie, którzy podczas spisu zadeklarowali się jako członkowie Kościoła Jedi, naprawdę do niego należą. Prawdziwy spis jest na naszej stronie internetowej, ale żeby praktykować Jediizm, wystarczy kupić naszą książkę i samemu zbadać te nauki.


Dla wierzących i całej reszty. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Co sądzisz o najnowszej części Gwiezdnych Wojen?
Zachwyciła mnie. Była świetna, chociaż nie spodobało mi się, że Han Solo umarł. Jednak jakby na to nie patrzeć, to przecież Gwiezdne Wojny – musi być dramatycznie i z rozmachem. Wiele osób ostro skrytykowało ten film, ale ja uważam, że idealnie wpasował się w klimat całej sagi.

Jediizm przykłada dużą wagę do pozytywnego nastawienia do świata. Dlaczego powinniśmy być optymistami?
Do wszystkiego trzeba podchodzić z optymizmem! Sami kreujemy świat, w którym żyjemy i to od naszego nastawienia zależy, jaką przyjmie dla nas postać. Jeżeli będziesz wiecznie niezadowolony, wszystko, czego się dotkniesz, prędzej czy później przesiąknie twoją złością. Natomiast gdy wyjdziesz do świata z uśmiechem, on na pewno odwdzięczy ci się tym samym. Inni też na tym skorzystają.

Jediizm ma nauczyć ludzi, że trzeba w pełni wykorzystywać tkwiący w nas potencjał i nie można poddawać się istniejącej w nas skłonności do pesymizmu. W życiu wszystko może się zdarzyć, a my musimy umieć dostrzegać pozytywne strony wszystkich sytuacji. Jak powiedziała Vivian Greene: „W życiu nie chodzi o czekanie, aż burza minie – chodzi o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu”.

Dziękuję, Daniel.