Wydobyta w 2011 roku ze spaczonej i plugawej wyobraźni Toma Sixa Ludzka stonoga 2 to potworność, która doprowadza ohydę zapoczątkowaną w pierwszej części cyklu do absolutnego ekstremum. Jeżeli ten film jest o czymś, to tylko o tym, jak to jest mieć twarz przyszytą do dupska kogoś nieznajomego, kogoś, kto wydala gigantyczne ilości gówna do twoich, bynajmniej tego niepragnących ust.
Film przybliża nam postać Martina Lomaxa, który jest – powiedzmy to wprost – prawie niemym, astmatycznym nieudacznikiem w średnim wieku mieszkającym ze zidiociałą i chamską matką oraz który karmi żywymi owadami swoją ulubioną stonogę, mówiąc przy tym: „Eeeeee”. Film nawiązuje do samego siebie od początku do końca. Martin jest zafiksowany na Ludzkiej stonodze i ogląda jej koniec w pierwszych scenach dwójki.
Videos by VICE
Jak bez wątpienia większość z nas Martina uskrzydla pomysł stworzenia ludzkiej stonogi poprzez przymocowanie ludzi do siebie w ciągu dupsko-usta i wykreowanie tym samym połączonego układu trawiennego. W przeciwieństwie jednak do nas (chociaż nie powinienem mówić za wszystkich) ta myśl tak podnieca Martina, że masturbuje się on papierem ściernym.
Kiedy piszę te słowa, Ludzka stonoga 2 leci na Netfliksie, co stanowi przerażającą okazję do tego, abym – jak już zdążyliście zapewne zrozumieć – czuł się katowany niepokojem porównywalnym tylko do przeczucia, że mój paznokieć będzie wyrwany do żywego mięsa. Ale ciągle w perwersyjny sposób część mojej osoby przenika dreszcz w oczekiwaniu na to, co dalej.
Oglądam w osłupieniu, jak Martin okrutnie realizuje swój zwyrodniały plan, trzymając ofiary w magazynie związane i nagie. Wyrywa im więzadła kolanowe (widzicie to wszystko), wybija młotkiem zęby (widzicie to wszystko) i zszywaczem łączy niechętne temu zabiegowi usta z dupskami (mniam), a w końcu, dosłownie płacząc z radości, formuje najbardziej przygnębiającego węża tanecznego, jakiego kiedykolwiek widzieliście. Po podaniu swoim dziesięciu ofiarom środka przeczyszczającego obserwuje, jak osoby w ciągu wypróżniają się sobie kolejno do ust. Określenie ad nauseam wynaleziono specjalnie dla tego filmu.
Nie jestem wielbicielem horrorów. Jeśli chodzi o gore, to widziałem pięć części Piły, niemniej po Ludzkiej stonodze 2 brzmi to jak chwalenie się obejrzeniem każdego odcinka Ready Steady Cook. Ten film jest niesłychanie trudny w odbiorze, napastliwie naturalistyczny i na całe szczęście nakręcony w czerni i bieli. Cóż… nie do końca. Six zdecydował się zbryzgać ekran brązem w odpowiednich momentach, bądźcie spokojni.
Pierwszy raz obejrzałem Ludzką stonogę 2 fatalnego lata 2012 roku. Razem z moim najlepszym przyjacielem, który miał się za tydzień żenić. Spędziliśmy chwilę, oglądając kilka odcinków Idioty za granicą, ale – jak powiadają – to, czego naprawdę chce się doświadczyć kilka dni przed swym weselem, to film o przyszywaniu warg do pośladków. Coś starego, coś nowego, coś zapożyczonego: Ludzka stonoga 2.
Oglądanie tego filmu stanowiło wyraz odwagi. Na początku było trochę śmichów-chichów i rozmów o innych obrzydliwych lub strasznych filmach, których fabuła i koszmary są po prostu abstrakcyjne, ale nie na tyle żywe, aby pozostawić trwały ślad. Mój kumpel i ja nie mieliśmy jednak naprawdę zielonego pojęcia, jak mdlący będzie ten film. Byliśmy młodzi, a na dodatek, psiakrew, głupi. Gdybyśmy przewidywali przyszłość, nie zdecydowalibyśmy się na pobrudzony kałem spektakl gore oglądany z grymasami na twarzach zamarłych w szczękościsku. Ale niestety zarówno grymas, jak i szczękościsk nam się przytrafiły.
W duchu wyciągania życiowej nauki z doświadczeń mogę po fakcie powiedzieć, że warto obejrzeć ten najbardziej obrzydliwy w historii kina film dla waszego osobistego rozwoju. Skoro Brytyjska Rada ds. Klasyfikacji Filmów orzekła, że może on wyrządzić widzom prawdziwą krzywdę, prawdopodobnie będziecie chcieli go obejrzeć. A oto, dlaczego powinniście:
To nie jest dobry film. To żałosny film. To 86 minut gówna, krzyku i krwi. Ale dzięki Ludzkiej stonodze 2 zacząłem się cieszyć, że żyję. Relatywnie rzecz biorąc, moje życie, zanim to obejrzałem, było beztroskie i dziewicze. Znacie wyrażenie: „Nie wiesz, co masz, dopóki tego nie stracisz”? Cóż, mogę powiedzieć, że nie wiecie, co posiadacie, dopóki nie zobaczycie łysego mężczyzny odrywającego przymocowaną zszywkami, poplamioną ekskrementami twarz od odbytu kogoś cierpiącego na rozwolnienie.
Ludzka stonoga 2 sprawi, że wasze zarówno przeszłe, jak i przyszłe życie wyda się wam cudowne w porównaniu z tym, co dzieje się w tym filmie. Jakkolwiek więc wybór mojej drogi życiowej spotyka się z milczącym sprzeciwem moich rodziców, zawsze mogę pocieszyć się wyobrażeniem tego, jak Tom Six je niedzielny obiad ze swoimi rodzicami, a oni pytają, co u niego słychać:
Tom: Och, niewiele. Ciągle kręcę filmy.
Tata Six: Cóż, skoro czyni cię to szczęśliwym.
Mama Six: Możesz podać mi sos, kochanie?
Tata Six: Nad czym obecnie pracujesz?
Tom: Wiesz, ten ostatni film opowiada o otyłym wyrzutku z wyłupiastymi czerwonymi oczami, który tworzy ciąg ludzi, przyszywając zszywaczem dupska jednych do ust drugich. Następnie wstrzykuje im środek przeczyszczający i patrzy, jak muszą połykać gówno, którym eksploduje osoba z przodu. Jedna z tych osób wsadza mu żywą stonogę do odbytu.
Tata Six: O, kurwa mać!
Mama Six: Tom, o co ci chodzi z tymi dupskami?
Określając zjawisko kina jako takiego, używa się często słowa „eskapizm”: chodzimy do kina, aby zapomnieć o sobie i o rzeczywistości. Oglądając Brada Pitta, widzimy faceta, którym chcielibyśmy być. Wyobrażamy sobie każdy szczegół Scarlett Johansson masującej nas gąbką podczas kąpieli. Wyjście do kina sprawia, że jednego wieczora przeżywamy życie z drugiej ręki: wyobrażamy sobie, że napadamy na bank, powalamy naszych wrogów jednym ciosem, a wchodząc do baru, mówimy: „Ej, Jack, to co zwykle”. Horrory pojawiające się w tych fantazjach świadczą o czymś nienormalnym – dlaczego, oglądając je, dręczymy się na własne życzenie?
Ludzka stonoga 2 to eskapizm innego rodzaju. Ta mroczna, ledwie znośna tortura pozwala wam docenić wasze wspaniałe życie: kolory są jaśniejsze, wasza druga połowa bardziej anielska, a fakt, że nie wyrwano wam obcęgami języka, powinien zostać odpowiednio uczczony. Gdy po ostatnim filmie z George’em Clooneyem pogrążacie się w zgryzocie, że nie jesteście George’em Clooneyem, Ludzka stonoga 2 doprowadzi was do ekstazy, że macie wszystkie członki i nie udupił was gość wyglądający jak Gollum, który ostatnie 30 lat życia spędził w sklepie ze słodyczami.
Jeżeli muszę poprawić sobie nastrój, wystarczy, że pomyślę o tym filmie. Doznaję radykalnego wzmocnienia, gdy uświadomię sobie, że moje życie nawet nie zbliża się do tej obrzydliwości, którą przedstawia Ludzka stonoga 2. Upoważnia mnie to do stwierdzenia: jeżeli przeżyliście ten film, możecie stawić czoła wszystkiemu. Myślę, że po obejrzeniu go mógłbym zostać chirurgiem. Zapodaj mi gore. Zapodaj mi kości. Nic z tego mnie nie rusza. Bo przeszedłem przez piekło i miało ono kolor gówna.
Ludzka stonoga 2 zapada w pamięć. Przez ostatnie dwa lata z trudem mogłem się po niej otrząsnąć. Jest odrzucająca i dlatego powinniście ją obejrzeć. Jeżeli film odciska się na mózgu, to musi to dawać do myślenia. Być może nie taka była intencja twórcy, ale po Ludzkiej stonodze 2 zaczynasz myśleć, że twoje życie jest dobre. Niczym się nie martwisz. Wszystko gra. Nie może być bowiem tak źle jak tym ludziom na filmie albo tak źle, jak źle jest ze zjebanym mózgiem kogoś, kto to nakręcił.