Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Denmark
Seks to zazwyczaj bardzo fajna sprawa. Lubimy go do tego stopnia, że przez wiele lat jest dla nas najważniejszym wydarzeniem dnia. To z pewnością musi coś znaczyć, prawda? Jednak czasami seks bywa bardzo wybuchowy i to niekoniecznie w sposób, o którym byśmy marzyli. Oto kilka historii będących tego najlepszym przykładem.
Videos by VICE
ZRYW NAMIĘTNOŚCI
Kiedy byłam nastolatką, perspektywa bycia przyłapaną podczas seksu przez rodziców (moich czy partnera, nieważne) napawała mnie absolutnym przerażeniem. Jednocześnie nie miałam zamiaru zrezygnować z zaliczania kolejnych doświadczeń, więc okres dojrzewania wspominam jako serię namiętnych pieszczot w przedziwnych i niekoniecznie rozsądnych miejscach. Jednak od czasu pewnej pamiętnej domówki, moja aktywność płciowa na zawsze przeniosła się do sypialni i nigdy już jej nie opuściła.
Pamiętam, że Breezery Bacardi lały się strumieniami, wszyscy byli napaleni, a za kanapą jakaś laska zaliczała ostrą palcówkę. Razem z moim chłopakiem zaczęliśmy się rozglądać za miejscem, gdzie sami moglibyśmy przejść do rzeczy. W końcu wyszliśmy do ogródka za domem i ukryliśmy się za szopą, gdzie było ciemno jak w dupie. Szybko uklękłam na ziemi i zabrałam się do roboty.
Po jakichś pięciu minutach jego uprzejme pojękiwania nagle zmieniły się w przestraszone skomlenie. Po sekundzie poczułam niespodziewaną wilgoć w ustach. Pomyślałam: „To zdecydowanie nie przypomina spermy i na pewno nie smakuje jak ona… Czemu on tak dyszy? O Boże. To chyba krew!” Okazało się, że zerwałam mu wędzidełko napletkowe. Moja delikatna, acz umiejętna technika robienia loda doprowadziła do tego, że jego napletek oderwał się od żołędzia. Z jego ptaka zaczęła tryskać krew i była dosłownie wszędzie – na mojej twarzy, na szopie, na ozdobnej fontannie stojącej za nami.
Zanim w końcu przestaliśmy panikować i zrozumieliśmy, co się właściwie wydarzyło, chłopak powoli zaczął już tracić przytomność. Wiedziałam, że musiałam go jak najszybciej zabrać do łazienki; nie mógł przecież zemdleć w ogródku z fujarą na wierzchu. Jednak pod wpływem emocji zupełnie zapomniałam, że od stóp do głów pokrywała mnie krew. Z impetem otworzyłam tylne drzwi i weszliśmy do środka. Niestety, żeby dostać się do łazienki, musieliśmy przejść przez całą imprezę. Przedzieraliście się kiedyś przez tłum pijanych nastolatków, mając na twarzy mieszankę krwi i preejakulatu? Jeśli nie, módlcie się, żebyście nigdy nie musieli.
ZABÓJCZA MINETA
Po kilku latach rozłąki ja i moja licealna sympatia postanowiliśmy się spotkać i zobaczyć, jak bardzo zmieniły nas studia. Ona była ciekawa, czy w końcu przestałem być niedojrzałym dupkiem, a mnie zastanawiało, czy nauczyła się jakichś nowych pozycji seksualnych.
Po odbębnieniu standardowych formalności (czyli kilku kolejkach gorzały i wyrzuceniu z siebie wszystkich żali, których nie powiedzieliśmy sobie podczas naszego związku), wylądowaliśmy u mnie w mieszkaniu. Błyskawicznie się rozebraliśmy, spijając wódę ze swoich oddechów. Niestety nie mogłem przewidzieć tego, co nastąpiło później.
Zdejmując jej stringi, miałem wrażenie, że otwieram puszkę sfermentowanego śledzia. Smród był tak intensywny, że koty na ulicy zaczęły wyć. Nie wiem, czy udawała głupią, czy po prostu straciła węch od wciągania taniego koksu, ale wydawała się kompletnie nieświadoma faktu, że od jej zapachu intymnego zaczęły mi łzawić oczy. Nie żeby powstrzymało mnie to od zrobienia jej minety.
Z perspektywy czasu widzę, że podjąłem debilną decyzję. Następnego ranka obudziłem z poczuciem, że właśnie powstałem z martwych. Bolało mnie całe ciało, byłem przemoczony od potu, miałem 39 stopni gorączki, a moje gardło przypominało papier ścierny.
Na szczęście antybiotyki wyleczyły to ostre zapalenie gardła. Jednak złapanie podczas minety choroby, która wcale nie była weneryczna, raz na zawsze odebrało mi przyjemność z lizania dziewczyn. Poza tym nie mogę nikomu opowiadać tej historii, ponieważ słuchaczom zawsze się od niej trochę cofa. To mnie bardzo smuci.
POPEYE SPERMOOKI MARYNARZ
W ciągu ostatnich lat miałem wiele przezwisk – „Jan Krokodyl”, „Kücmeïster”, „Cipkarz” (nigdy nie wiedziałem, czy to ostatnie było obelgą, czy raczej komplementem) – jednak podobnie jak opryszczka, wszystkie wraz z biegiem czasu zniknęły. Niestety, niechlubnym wyjątkiem jest Spermooki – ksywa, która prześladuje mnie po dziś dzień.
Jakieś siedem lat temu spotykałem się z dziewczyną z porządnej, katolickiej rodziny. Po sześciu tygodniach bez ani jednego błysku golizny z jej strony zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że mam do czynienia z prawdziwą fortecą czystości i niewinności. Nic więc dziwnego, że całe nasze pożycie sprowadzało się jedynie do niezręcznych robótek ręcznych.
Tak czy siak, pewnego piątkowego wieczoru po raz kolejny trafiliśmy do łóżka. Wszystko dłużyło się jeszcze bardziej niż zazwyczaj i widziałem, że z każdą minutą dziewczyna czuła się coraz gorzej. Zasugerowałem więc, żeby włożyła mi palec i popieściła prostatę. Normalnie coś takiego nigdy by nie przeszło, ale tego dnia najwyraźniej postanowiła mnie trochę porozpieszczać. Ułożyłem więc nogi na materacu, a ona uklękła na ziemi i jedną ręką zaczęła mi walić, drugą zaś zajęła się moim tyłkiem.
Niestety, przyjęte przeze mnie ułożenie twarzy i genitaliów okazało się bardzo niefortunne: nie tylko wytrysk poszybował wprost na moją własną gębę, ale i spora część spermy dostała mi się do oka. Od tamtego czasu ksywa Spermooki stanowi plamę na moim honorze.
PIEKŁO NIE ZNA FURII TAKIEJ JAK GNIEW OJCA
Spiknąłem się z tamtą dziewczyną na jakiejś imprezie w bardzo nieciekawej dzielnicy. Dosyć szybko pojechaliśmy do niej, żeby dokończyć to, co zaczęliśmy na melanżu. Właśnie wprowadziła się do nowego mieszkania i z tego, co mogłem wywnioskować, żyła tam z łagodną, nieśmiałą matką oraz niezwykle nadopiekuńczym ojcem, takim typowym przedstawicielem klasy robotniczej. Oczywiście wtedy tamte szczegóły w ogóle mnie nie obchodziły, bo byłem skupiony przede wszystkim na turlaniu się z nią po jej łóżku (które pokrywała plastikowa narzuta).
Teraz wiem, że nie powinienem był ignorować tamtych detali: nagle, przy akompaniamencie głośnych huków i przekleństw, do pokoju wpadł facet, który spokojnie mógłby być ojcem Masy. No wiecie – zaczeska, podkoszulek i kurtka dżinsowa. Do tego miał ze sobą kurewsko wielkiego psa i – nie wiem właściwie dlaczego – skrzynkę z narzędziami. Zaczął na mnie wrzeszczeć. Próbowałem protestować, ale nie istnieją chyba słowa, którymi mógłby się wyłgać facet przyłapany na posuwaniu czyjejś córki. Zrobiłem więc jedyną sensowną rzecz, na którą pozwalały okoliczności – uciekłem.
Nie tylko o seksie. Polub fanpage VICE Polskai bądź z nami na bieżąco
Oczywiście, jako że byłem kompletnie zalany, już po trzech krokach wylądowałem na ziemi. Poczułem, że pies wgryza mi się w kostkę, a chwilę później ten psychol z całej siły kopnął mnie w moje nagie klejnoty. W tamtym momencie naprawdę uwierzyłem, że ludzkie jądra są w stanie cofnąć się do przełyku.
Podskoczyłem, nadal kompletnie nagusieńki, i w szaleńczym zrywie pognałem do drzwi wejściowych, jednocześnie czując oddech psa niebezpiecznie blisko moich jaj. Do tego w tle wciąż rozbrzmiewały przekleństwa wściekłego ojca, który naprzemiennie wyzywał mnie i swoją córkę. Ukryłem się – wciąż nagi – za jakimiś krzakami w ogródki i czekałem. W międzyczasie rzucałem kamyczkami w okno, które, jak miałem nadzieję, należało do tamtej dziewczyny. W końcu wyrzuciła moje ciuchy przez okno.
Musiałem dowlec się do domu poobijany, z krwawiącą kostką, nadszarpniętą dumą oraz jądrami, które bolały tak, jak gdyby ktoś je urwał, zmiażdżył, po czym usmażył na głębokim oleju. Morał z tej historii: jeżeli lubicie uprawiać seks z córkami wściekłych facetów, najpierw kupcie sobie ochraniacz na jaja.
KUPA ZABAWY
Moja historia jest krótka, zwięzła, ohydna i lepka. Razem z moim ówczesnym chłopakiem poszliśmy na przyjęcie urodzinowe znajomego. Wypiliśmy zdecydowanie za dużo absyntu i leżąc na dachu z imponującym widokiem na pobliski park, wypaliliśmy sporo blantów. To był przepiękny wieczór i jedynym jego akceptowalnym zakończeniem mógł być tylko pijacki, niezdarny seks z ukochaną osobą.
O ile dobrze pamiętam, kochaliśmy się przez dobrą godzinę. Na pewno nie robiliśmy nic szalonego: sporo misjonarza, przez chwilę go ujeżdżałam, ale z ręką na sercu mogę przysiąc, że nie było żadnego analu. Kiedy w końcu skończyliśmy, mój chłopak wyciągnął swojego ptaka i wydał najbardziej zniesmaczony jęk, jaki kiedykolwiek w życiu słyszałam. Jak możecie się domyślać, niekoniecznie na taką reakcję liczyłam.
Z zupełnie niezrozumiałego dla nas powodu, całe moje plecy oraz jego brzuch i fujarę pokrywała gruba warstwa gówna; wszystko po prostu przesiąkło kałem. Byłyśmy zdecydowanie zbyt pijani, żeby cokolwiek z tym zrobić, więc po prostu poszliśmy spać. Następnego ranka nie tylko musieliśmy zmierzyć się z masakrycznym kacem, ale i z faktem, że od stóp do głów oklejała nas zaschnięta warstwa fekaliów.
Do dzisiaj żadne z nas nie wie, w jaki sposób do tego doszło. Ja jednak stawiam, że była to wina jakiegoś złośliwego ducha, który specjalizuje się w wybuchowych biegunkach.
Więcej na VICE: