Najlepsze filmy pod zjarkę

Filmy dla miłośników marihuany nie były w latach 90. nowością – powstawały przecież od dekad. W latach 60. nastolatki z czerwonymi oczami siedziały na nocnych seansach 2001: Odysei kosmicznej Kubricka, przyciągane do psychodelicznych obrazów, jak ćmy do światła. Gapiły się na kontrkulturową Podróż z 1967 roku i produkcje sci-fi, jak Odmienne stany świadomości z 1980. Te filmy nie opowiadały o palaczach, ale były dla idealne dla tych, którzy lubią się drapać po brodzie i rozważać, jak nieistotna jest rasa ludzka.

W latach 90. – które można uważać za złotą erę filmów dla palaczy – to właśnie oni zostali głównymi bohaterami, a ich pretensjonalność była parodiowana dla beki. Nastała wtedy dekada obiboka. W klasykach z lat 90. głupkowaci bohaterowie po prostu robią głupie rzeczy. Historia (rozwijająca się jak nieskładne myśli upalonego lenia) nie jest tak ważna, jak sam haj i zabawa. Jeden z takich filmów powstał 20 lat temu. W Bongwater wystąpili Luke Wilson i Brittany Murphy, a ich zenowa podróż jest idealnym przykładem tego, co mam na myśli. Dlatego od niego zaczniemy.

Videos by VICE

Przeczytaj całość na i-D Polska