W każdym biznesie liczy się zysk – tym się chyba każdy zgodzi. Wcielmy się jednak na chwilę w rolę właściciela dużej sieci supermarketów i odpowiedzmy sobie na pytanie: ściągnąć nowe pendrive’y z Chin (niski koszt produktu plus transport, cła…), czy sprzedać darmowe używki jako nowe? No właśnie…nie ma co przepłacać. Gorzej jak się jest klientem i kupi się takiego zrecyklingownego „nowego” pendrive’a. Takie szczęście przytrafiło się Panu Tobiaszowi, który postanowił zapełnić trochę dodatkowej pamięci wirtualnej i wybrał się na zakupy do Auchan Poczesna koło Częstochowy. Produkt oprócz oryginalnego opakowania był zapakowany w tzw. pudełko antykradzieżowe, więc nie można go było obejrzeć/przejrzeć na miejscu, zresztą kto to robi…. Zabezpieczenie antykradzieżowe zostało zdjęte przy kasie, nasz bohater nie zauważył jednak, że opakowanie wewnątrz zostało wcześniej rozcięte. Jego błąd. Jednak po podłączeniu pendrive’a do komputera okazało się, że są na nim zdjęcia ze studniówki sprzed trzech lat z jednego z częstochowskich liceów. Osoby występujące na zdjęciach są opisane z imienia i nazwiska, żeby nie było żadnych wątpliwości. Pan Tobiasz nie chciał zdradzać tematyki zdjęć, za to skontaktował się z ich autorem, który jednak twierdzi, że nie zgrywał ich na pendrive’a, dodatkowo urządzenia nie da się sformatować. Tak zwana wieczna pamiątka. Rzecznik Auchan przeprosił i zaproponował wymianę produktu na nowy oraz zwrot pieniędzy. „Chciałbym złożyć reklamację, ale nie podoba mi się to, że istnieje szansa, iż za kolejne dwa lata ktoś inny kupi go i np. wykorzysta zdjęcia podpisanych z imienia i nazwiska osób” tłumaczy Pan Tobiasz. Morał z tego płynie tylko jeden: nie zgrywajcie fotek na których wciągacie koks lub świecicie tyłkiem na swoje peny, bo kto wie gdzie trafią za trzy lata.