Państwo Islamskie wzięło odpowiedzialność za masakrę w Stambule

Tureckie władze wciąż poszukują napastnika, który w sylwestrową noc zastrzelił 39 osób w zatłoczonym klubie w Stambule. Odpowiedzialność za zamach wzięło na siebie Państwo Islamskie. Jak donosi Associated Press, turecka policja zatrzymała na razie osiem osób, pośród których nie ma jednak sprawcy masakry.

Oświadczenie terrorystów zostało wysłane za pomocą szyfrowanej aplikacji Telegram i szybko rozeszło się po Twitterze. Zawierało m.in. pochwałę „żołnierza kalifatu” za to, że przeprowadził atak właśnie w dniu, w którym „chrześcijanie obchodzą swoje heretyckie święto”.

Videos by VICE

W wiadomości można było również przeczytać, że „Turcja to sługa krzyża”, a zamach został przeprowadzony z rozkazu przywódcy Abu Bakhra al-Baghdadiego w ramach odwetu za uczestnictwo Ankary w dowodzonej przez USA koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu. Tureckie siły obecne w północnej Syrii i Iraku stanowią jeden z kluczowych elementów operacji wymierzonej w dżihadystów.

Choć Państwo Islamskie jest obwiniane za większość aktów masowego terroru, jakie miały miejsce w Turcji w ciągu ostatnich 18 miesięcy, to pierwszy raz, gdy wzięło na siebie odpowiedzialność za zamach. „Niechaj zaprzańcze tureckie władze wiedzą, że muzułmańska krew przelana przez artylerię i samoloty z boską pomocą roznieci ogień w ich własnym kraju” ‒ można przeczytać w ich oświadczeniu.

Masakra w nocnym klubie Reina, ekskluzywnym lokalu położonym Ortaköy, nadmorskiej dzielnicy Stambułu, to kolejny z serii zamachów wymierzonych w Turcję zarówno przez Państwo Islamskie, jak i kurdyjskich separatystów.

Spośród zastrzelonych osób 25 było obcokrajowcami, w większości z krajów arabskich. Jak podały tureckie władze, z Arabii Saudyjskiej pochodziło siedmioro ofiar, troje z Libanu i Iraku, po dwie z Tunezji, Maroka, Jordanu i Indii, oraz po jednej z Kanady, Kuwejtu, Izraela, Syrii i Rosji. Jedenaścioro zabitych było Turkami, jedna osoba miała podwójne obywatelstwo Turcji i Belgii, a jednej jeszcze nie udało się zidentyfikować.

Zamachowiec, który prawdopodobnie został uchwycony na niewyraźnym nagraniu z monitoringu zainstalowanego w klubie, porzucił broń na miejscu zbrodni i uciekł, korzystając z chaosu, jaki zapanował po masakrze, jak oświadczył premier Turcji Binali Yildirim.

Tureckie media donoszą, że policja stara się ustalić, czy napastnik pochodził z Azji Środkowej i bada wszystkie potencjalne powiązania z komórką Państwa Islamskiego, która w czerwcu przeprowadziła atak na lotnisko w Stambule.

Europejskie służby bezpieczeństwa pozostają w stanie podwyższonej gotowości po tym, jak w tłum zgromadzony na jarmarku świątecznym w Berlinie wjechała prowadzona przez dżihadystę ciężarówka, zabijając 12 osób.