Prawdopodobnie największa kolekcja teorii spiskowych w Internecie – już się robi ciekawie – znajduje się na stronie 2012forum.com. Jest to klasyczne forum, pełne ludzi, którzy są przekonani, że coś – chociaż do końca nie wiedzą co – wkrótce się wydarzy. Istnieje od 11 lat, liczy sobie jakieś 400,000 postów zamieszczonych przez 9,000 użytkowników, którzy wydają się naprawdę wierzyć w to co piszą. Na tym forum możesz zamieścić post, że za rok zamienisz się w smoka i znaleźć pod nim same szczere, uprzejme i nie do końca zrozumiałe odpowiedzi. Brak twardych dowodów nadchodzącej apokalipsy zaowocował wysypem indywidualnych teorii, podstawy których stanowią filmy z YouTube i różnorakie poradniki. W tym zacnym gronie komputerowych reakcjonistów da się jednak zauważyć kilka substratów. Na przykład:
Twardziele gotowi na katastrofę
Videos by VICE
Do tej grupy zalicza się Robert Bast, Australijczyk, który założył 2012forum.com w 2000 roku oraz kilka innych stron dotyczących apokalipsy. W mailu napisał, że na 90 procent w nadchodzących roku nie czeka nas duchowe przebudzenie ani jakiś ogromny kataklizm, ale „2012 to świetna okazja by przygotować się na wszelkie możliwe nieszczęścia – wybuchy wulkanów, komety, asteroidy, wojny, zamieszki, grypę itp.”. Twardziele nie myślą o polach energii kosmicznej czy masońskich znakach. Zamiast tego omawiają kwestie pragmatyczne w stylu „jaką powinienem kupić broń?” i „jaki pojazd jest najlepszy na ekstremalne sytuacje?”. Po dłuższej lekturze można odnieść wrażenie, że te ich „przygotowania” to wymówka, żeby zajmować się tym co lubią – magazynowaniem jedzenia, budowaniem bunkrów i kupowaniem wozów bojowych od rosyjskiej armii.
New age’owi naiwniacy
Przeciwieństwem konserwatywnych twardzieli są użytkownicy zamieszczający tysiące pokręconych postów na temat tarota, numerologii i interpretowania snów. W dawnych czasach nieźle zarobiliby na nich Cyganie, ale w dobie Internetu piszą takie rzeczy jak: „W podobny sposób interpretują to: astrolog C.C. Zain oraz mason Frank C. Higgins. Zarówno klucz jak i mandala są nośnikami niebiańskiego KODU 11 2 5 8, a KLUCZ w dodatku odnosi się do 1/137, gdzie 137 to numer łączący fizyka z mistykiem”. Tego typu dyskusje zajmują im po kilka stron i wszyscy uczestnicy udają, że wiedzą o czym mowa.
Otwarte umysły
Niektórzy ludzie nie są zbyt skorzy by przyznać, że „niewidzialna planeta uderzy nagle w Ziemię i nasz świat się skończy” czy „godzina 11:11 posiada skomplikowane, złowrogie skojarzenia”, ponieważ byłoby to po prostu szalone. O wiele lepiej brzmi: „Nigdy do końca nie zaprzeczaj, ale też nie potwierdzaj (11:11)”. Tak właśnie zrobił autor tego tematu. Wydaje się to idealnym kompromisem między oczywistym szaleństwem i nudnym sceptycyzmem, ale w tym wypadku „otwarty umysł” oznacza: „skąd wiem, że fasola nie może być czarodziejska?”.
„Goście specjalni”
Na forum jest kilku podróżników pomiędzy czasami, antychrystów i „ludzkich kosmitów,” którzy wypowiadają się w jakże adekwatnie określonym dziale „Goście specjalni”. Są tam zwykle ignorowani lub ośmieszani. Jeśli użytkownicy tego forum myślą, że brakuje ci kilku klepek, musi być z tobą naprawdę kiepsko. „Goście specjalni” byliby może zabawni, gdyby nie fakt, że gramatyka jest dla nich zbyt skomplikowana i właściwie nie można ich zrozumieć. Niektórzy z nich mogą być trollami, ale w takim miejscu, trudno powiedzieć.
Daleko-Jesz-Cześki
Praktycznie każdy mówiący o apokalipsie nie może się jej doczekać – gdybyśmy byli ostatnim pokoleniem ludzi na Ziemi, czyniłoby to nas odrobinę ważniejszymi od reszty. Większość z nich się do tego nie przyzna (poza tym gościem), ale wystarczy cień szansy by wypisywali dzienniki z ich wymarzonej przyszłości, opisujące strzelanie do złodziei owiec czy myśli samobójcze. Dla fanów roku 2012 koniec świata oznacza szansę, kiedy będą mogli powiedzieć „a nie mówiłem” sąsiadowi dobijającego się do ich bunkra, jednocześnie pozwalając by jego twarz całkowicie się roztopiła. Nie zawadzi też dorzucić „nie ma miejsc” na koniec. Jeśli doczekają apokalipsy, przestaną być postrzegani jak banda oszołomów, wypisujących pseudointelektualne głupoty w Internecie, a staną się najważniejszymi ludźmi na świecie – nic dziwnego, że czekają na wielki koniec. Problem polega na tym, że nie każdy facet, który zbudował Arkę na pustyni miał tyle szczęścia co Noe.