Zdjęcia: Mikołaj Maluchnik
„W pierwszej chwili czujesz się jakbyś miał katar, bo nie możesz oddychać przez hełm, który jednocześnie sprawia, że prawie nic nie widzisz. Szok trwa sekundę, a później sędziowie krzyczą start. Włącza się adrenalina i wszystkie twoje problemy z oddychaniem i widzeniem znikają, a ty koncentrujesz się już tylko na ataku i obronie. W tej chwili nic innego się nie liczy, zmęczenie czujesz dopiero po walce, gdy zdejmujesz z siebie zbroję” powiedział Marcin Janiszewski, kapitan Rycerskiej Kadry Polski, kiedy spytałem go, jak wyglądają pierwsze sekundy pojedynku.
Videos by VICE
Przyjechałem na Zamek Książąt Mazowieckich w Ciechanowie dosłownie chwilę przed rozpoczęciem III Turnieju Rycerskiego, który miał tam trwać przez weekend. Z nieba, na którym nie było nawet jednej chmurki lał się żar, a ja patrząc na stojącego przede mną rycerza w pełnej zbroi nie mogłem się nadziwić, jak oni to wytrzymują. Od zawodnika obok usłyszałem, że nie jest najgorzej, że „w inscenizacji pod Grunwaldem było ciężej. Wtedy kolega włożył na chwilę termometr pod zbroję, który pokazał 70 stopni Celsjusza”. Wariaci, pomyślałem sobie. Wspaniali wariaci pełni pasji.
W tamtej chwili sędzia krzyknął START i dopiero wtedy rozpętało się prawdziwe szaleństwo. Dwóch rycerzy zaczęło się z całej siły okładać mieczami, a zebrana publiczność wiwatowała, nagradzając ich gromkimi brawami. Wraz z kolejnymi ciosami, niektóre z ostrzy łamały się na zbrojach i tarczach przeciwników. Ci kolesie nie żartowali, to było pewne.
Turniej oficjalnie rozpoczęto i chociaż jego główną atrakcją były rycerskie pojedynki, to można było poczuć, jakby czas rzeczywiście cofnął się do minionej epoki walk na miecze, topory, berdysze i całą resztę tego żelastwa. Wokół zamku postawiono obóz namiotowy, w którym ludzie ubrani w średniowieczne stroje świętowali, jedząc, pijąc lub strzelając z łuków do celu. Spotkałem tam Tomasza Dudę, namiestnika Chorągwi Rycerstwa Ziemi Ciechanowskiej i przedstawiciela Polskiego Stowarzyszenia Walk Rycerskich. Opowiedział mi, jak to jest być polskim rycerzem XXI wieku.
VICE: Opowiedz o początkach walk rycerskich w Polsce.
Tomasz Duda: Pierwsze turnieje rycerskie odbywały się jeszcze w latach 90-tych, ale wtedy przypominało to bardziej teatr. Chociaż starcia były aranżowane i nie miały nic wspólnego ze sportową rywalizacją, to już wtedy stopniowo zaczęło przybywać osób, które chciały, by te walki odbywały się na serio.
Kiedy nastąpił przełom?
Wraz z pierwszą inscenizacją bitwy pod Grunwaldem w 1998 roku. Z roku na rok impreza cieszyła się coraz większym zainteresowaniem, a my zaczęliśmy czerpać wzorce od naszych gości ze Wschodu, bo pierwsze nieudawane walki odbywały się w Rosji i na Ukrainie. Początkiem w Polsce były nieoficjalne turnieje walk pełnokontaktowych, które organizowano poza głównymi obozami.
Co było dalej?
W końcu stwierdzono, że trzeba się zrzeszyć, żeby zabawę zmienić na prawdziwą sportową dyscyplinę. W 2011 roku powstało Polskie Stowarzyszenie Walk Rycerskich. Tak jak Dalekowschodnie sztuki walki są rozpropagowane na całym świecie, tak samo my chcemy by walki rycerskie, były naszą charakterystyczną sztuką walki Europy.
Jak to wygląda teraz?
Oprócz PSWR i szeregu działających klubów, od dwóch lat istnieje też Polska Liga Walk Rycerskich, której pierwszym założeniem było wyłanianie zawodników do rycerskiej kadry walczącej na Mistrzostwach Świata. Ponadto Polska jest jednym z krajów założycielskich federacji IMCF (International Medieval Combat Federation). Wyznaczamy więc kierunek rozwoju tej dyscypliny na świecie.
Poniżej brutalne promo PLWR z 2013 roku. Pod tym linkiem możecie także zobaczyć tegoroczny materiał.
Co trzeba zrobić, by zostać członkiem Stowarzyszenia?
Przeważnie wygląda to tak, że osoba, która chce dołączyć do grupy wkracza w swoisty „nowicjat”, czyli przez pierwsze kilka miesięcy poznaje specyfikę walk, uczy się jak wyglądają treningi, jak stworzyć swój średniowieczny strój itp. Potem decyduje się, czy chce zostać rycerzem.
Jakie czekają trudności?
Pierwszą barierą, którą trzeba przekroczyć to przełamanie bariery bólu, który się otrzymuje od uderzeń. Nawet w hełmie i zbroi będą siniaki i do tego trzeba się przyzwyczaić.
Skąd ta potrzeba okładania się mieczami?
To trochę jak ze sportem ekstremalnym. Jest w tym chęć przygody, adrenaliny i sprawdzenia się w walce. Niektórzy z nas mówią, że to taki męski zew, który gdzieś ginie we współczesnych czasach. Najważniejsze w tym wszystkim, to że rywalizujemy w duchu fair play. Walczymy ze sobą ostro w polu, ale w obozie bawimy się razem.
Zdarzają się poważniejsze kontuzje?
Sporadycznie, w końcu zbroja jest przygotowana, by jednak chronić ciało przed uderzeniami.
Nie ma strachu?
Skoro w średniowieczu rycerz nie bał się w takiej zbroi wyruszyć na wojnę, to my walcząc bronią stępioną też nie mamy się czego bać.
Co to jest Bitwa Narodów?
To są właśnie Rycerskie Mistrzostwa Świata. Pierwsza taka międzynarodowa impreza odbyła się w 2010 roku na Ukrainie pod murami Twierdzy Chocimskiej, ale już dwa lata później to Polacy byli gospodarzami, a zawody odbywały się na warszawskich Fortach Bema.
Kogo do tej pory udało się wam pokonać?
Były to kraje z całego świata: Francję, Wielką Brytanię, Niemcy, Hiszpanię, Portugalię, Chorwację…W klasyfikacji indywidualnej zdobyliśmy 2 złote medale, w a generalnej IMCF jesteśmy wicemistrzami.
Kto w takim razie jest mistrzem?
Stany Zjednoczone.
Amerykanie? Kraj, który nigdy nie miał rycerzy?
Tak (śmiech)! Zawsze jak pojawia się temat amerykańskich rycerzy mówimy, że przecież Stany Zjednoczone są narodem emigrantów, którzy pochodzili z Europy. Amerykanie mają więc głębokie korzenie rycerskie i pełne prawo, by promować ten sport w Stanach Zjednoczonych, a my się z tego też cieszymy.
Poniżej filmowa relacja z tegorocznych Mistrzostw Świata IMCF, ukazująca pełny majestat współczesnych walk rycerskich.
Więcej informacji o turniejach rycerskich na Polskie Stowarzyszenie Walk Rycerskich oraz na PLWR – Polska Liga Walk Rycerskich,