Poznaj świetne musicale, które nie są „La La Landem”

„Trzy małe swingi” (1957)

Autor tego polskiego tytułu powinien dostać Pulitzera. A przynajmniej zrobić szaloną karierę w copywritingu. Three Little Bops były swego czasu znane w Polsce również jako Trzy małe jazzmanki. Krótkometrażowy film wchodzący w skład warnerowskich Zwariowanych melodii to pastisz klasycznej bajki, w którym świnki grają w jazzbandzie, a duży zły wilk tradycyjnie robi dużo zamieszania. Siedem minut swingu od Shorty’ego Rogersa w połączeniu z dowcipną kreskówką gwarantuje przednią zabawę.

„Boy Friend” (1971)

Ekranizacja scenicznego musicalu Sandy’ego Wilsona to dość zaskakująca pozycja w filmografii czołowego brytyjskiego prowokatora Kena Russella, tym bardziej że nakręcona zaraz po słynnych Diabłach. Boy Friend powinien się spodobać fanom La La Landu. To utrzymana w stylistyce retro historia młodej aktorki zmuszonej wybierać między karierą a miłością. Fantazje bohaterki ilustrują przepiękne sekwencje wokalno-taneczne (taniec na płycie gramofonowej, ach!), niektóre sparafrazowane później przez Coenów w Big Lebowskim. Film stanowi zarazem hołd dla Hollywoodu lat 20. i 30. Występującą w roli głównej Twiggy nagrodzono Złotym Globem, a na drugim planie widzimy tu także naszego Władka Sheybala.

Videos by VICE

Zobacz resztę na Noisey Polska