Seks z byłym po rozstaniu okazał się najgorszą decyzją w moim życiu

een ongelukkig stel in bed na seks

Artykuł pierwotnie ukazał się na Broadly w ramach cyklu tekstów i audycji pt. My First Time (Mój pierwszy raz), w którym zgłębiamy różnego rodzaju „pierwsze razy”.

W tej odsłonie rozmawiamy z blogerką lifestyle’ową Amelią Perrin o jej doświadczeniach z seksem z byłym partnerem po rozstaniu.Poniżej oprócz jej spisanej historii znajdziesz również podcast z wywiadu.

Videos by VICE

Zwykle nie uprawiam seksu z moimi byłymi, głównie dlatego, że gdy z kimś zerwę — albo, co częściej się zdarza, gdy ktoś zerwie ze mną — nigdy więcej z nim nie gadam. Po rozstaniu taki ktoś po prostu rozpływa się w eterze.

Byłam z tym chłopakiem przez rok. Zamieszkaliśmy razem, zbudowaliśmy nawet wspólną garderobę w moim mieszkaniu. Przez pierwsze pół roku związku było super. Nie będę udawać, że od początku było źle i że on był do bani, bo był dobry i potrafił mnie rozbawić do łez. Robił dla mnie przemiłe rzeczy. Ale po jakimś czasie wszystko się odwróciło. Zupełnie jakby pod koniec związku miał zupełnie inną osobowość, choć pewnie taki był naprawdę od samego początku.

Z perspektywy czasu widzę, że zbyt szybko zdecydowaliśmy się na wspólne mieszkanie. Brał bardzo do siebie drobne sprzeczki, które ja uważałam za zupełnie nieistotne: awantury o domowe obowiązki i tego typu głupoty. Pewnego razu, gdy zamawialiśmy jedzenie, doszło między nami do kłótni z rodzaju tych, które się rozkręcają. Nie pamiętam już nawet, o co poszło, ale wiem, że o nic ważnego. Gdy się pogodziliśmy, przekonał mnie, żebyśmy poszli do biura podróży i w rezultacie z miejsca zarezerwowaliśmy wakacje w Maroku.

Kupowanie urlopu z osobą, z którą właśnie się ostro pokłóciłeś, pewnie nie należy do najlepszych pomysłów, ale pomyślałam: OK, ten wyjazd wszystko naprawi. Jedziemy razem na wakacje i będzie dobrze. Myślałam, że kłócimy się, bo poświęcamy sobie za mało czasu i uwagi — wspólny wyjazd stanowiłby idealne rozwiązanie.

Kilka tygodni po tym, jak zaklepaliśmy wyjazd, siedzieliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy telewizję, nic nadzwyczajnego. I nagle on się do mnie odwraca i mówi: „Myślę, że powinnaś się wyprowadzić. Nie jestem szczęśliwy”. Byłam w szoku. Gdy zapytałam go o powody, wszystkie jego odpowiedzi dotyczyły tak małych rzeczy. On wymieniał powody, dla których nie powinniśmy być razem, a ja proponowałam praktycznie rozwiązania problemów. Ale on nie słuchał — podjął już decyzję, że z nami koniec.

Pozostała jedna otwarta kwestia: co z naszym wyjazdem? W pierwszej chwili powiedziała: „Powinieneś mi oddać całą wycieczkę, żebym mogła pojechać sama, bo to ty zrywasz ze mną”. On jednak się nie zgodził i obiecał, że ją komuś odsprzeda, ale w końcu tego nie zrobił. I tak wylądowałam na wspólnych wakacjach z moim byłym chłopakiem.

W rezultacie przez tydzień bawiliśmy się w udawanie pary. Przenocował u mnie przed wyjazdem, razem pojechaliśmy na lotnisko, gadaliśmy i śmialiśmy się przez cały lot. Wszystko toczyło się dokładnie tak, jakbyśmy wciąż byli razem. Z zewnątrz nie uwierzyłbyś, że nie jesteśmy parą. Pamiętam nawet, jak siedzieliśmy przy kawie i rozmawialiśmy, jakie to popieprzone, że pojechaliśmy na wakacje jako nie-para, a ludzie przy stoliku obok ewidentnie podsłuchiwali.

Gdy dotarliśmy do Maroka, zameldowaliśmy się w hotelu, poszliśmy na kolację, a potem wróciliśmy do pokoju i uprawialiśmy seks. Seks z nim bardzo podnosił mnie na duchu.

Łatwo kochać się z kimś, z kim robiło się to już tak wiele razy, zwłaszcza że przecież tak dobrze się znacie na płaszczyźnie seksualnej. Było nam ze sobą tak wygodnie. Słowo daję, chodziłam po hotelowym pokoju całkiem naga i sikałam przy otwartych drzwiach do łazienki. Przecież nie zaczniecie nagle udawać przed sobą zupełnie obcych ludzi. Tak jakoś samo z siebie wyszło, że zaczęliśmy się znów zachowywać jak para.

Amelia Perrin
Amelia na wakacjach w Maroku. Fot. dzięki uprzejmości Amelii Perrin

Na wyjeździe bez przerwy rozmawialiśmy o naszej relacji. Mówiliśmy sobie: „To pojebana sytuacja i jeszcze ją sobie dodatkowo utrudniamy”. Po pewnym czasie zaproponowałam, żebyśmy odłożyli rozwiązywanie naszych problemów do powrotu. Ogólnie rzecz biorąc, zachowywaliśmy się jak typowa para na wakacjach. Mieliśmy wielki hotelowy pokój cały dla siebie i pieprzyliśmy się na każdej płaskiej powierzchni.

Przez ten tydzień on zdążył zmienić zdanie. Chciał do mnie wrócić. Był koniec listopada, zbliżała się Gwiazdka. Zastanawiałam się: „Czy powinnam z nim zostać jeszcze przez Święta?”. Wszyscy mi mówili: „To zjebany pomysł. Chcesz podtrzymać przy życiu martwy związek tylko po to, żebyś się nie czuła samotna w Boże narodzenie”. Wahałam się, ale gdy wróciliśmy, zdałam sprawę, że nic więcej mnie z nim nie łączy — zdążyłam się już od niego wyprowadzić — i podjęłam decyzję.

Powiedziałam mu: „Nie wracajmy do siebie”. Żadne z nas nie poradziło sobie z tym najlepiej. Ja zamieszczałam instastories z moich randek, a on w odpowiedzi mnie zablokował i zaczął obserwować cały szereg dziewczyn. Myślałam: „Ty ze mną zerwałeś bez żadnego powodu, a teraz mi nie wolno się umówić na randkę?”.

Gdy teraz o tym myślę, żałuję, że pojechaliśmy razem na wakacje. Żałuję, że z miejsca nie wycięłam go z mojego życia, od razu po tym, jak ze mną zerwał. Byłoby o wiele łatwiej pójść naprzód, gdyby moim ostatnim wspomnieniem było, jak on mnie wyrzuca z domu. Miałabym solidny psychiczny fundament, żeby zacząć go nienawidzić. Żałuję, że uprawiałam z nim seks po rozstaniu, bo to tak bardzo wszystko skomplikowało.

Jeśli uprawiasz regularny seks ze swoim byłym, postaraj się ustalić, dlaczego to w ogóle robisz. Czy to dlatego, że oboje chcecie do siebie wrócić? Czy dlatego, że to łatwe i poprawia wam humor? Jeśli chodzi o wnioski, jakie ja wyciągnęłam z całego tego doświadczenia: nie jedź na wakacje z byłym i nie uprawiaj seksu po rozstaniu. Po prostu zostaw to w spokoju.

By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”. Jesteśmy też na Twitterze i Instagramie.


Więcej na VICE: