Zdjęcie via Wikimedia Commons
Przez jakiś czas jeszcze będziemy żyli tylko tym wydarzeniem. Występ Coldplay na 50. imprezie Super Bowl był ważny z wielu powodów, ale w szczególności dlatego, że grupa ogłosiła zawieszenie działalności, gdy tylko skończy się promocja ich ostatniego albumu “A Head Full of Dreams”.
Videos by VICE
Od dawna było wiadomo, że na scenie do Chrisa Martina dołączy Beyoncé. Wokalistka jest już oficjalnie królową Super Bowl – najpierw zauroczyła wszystkich fantastycznym solowym występem w 2013 roku, teraz jako gość zaprezentowała najnowszy singiel “Formation”, o którym pisaliśmy wczoraj.
Coldplay zagrali swoje największe hity, zaczynając od “Viva La Vida”. Chwilę potem, na scenie, pojawił się Bruno Mars, który z pomocą Marka Ronsona, porwał tłum przebojem “Uptown Funk”. Choreografia do tego kawałka przeszła nasze najśmielsze oczekiwania i pewnie dalej wychodzilibyśmy z szoku, gdyby nie fakt, że kilka minut później stadionem zawładnęła Beyoncé. Cała trójka odśpiewała dumnie zeszłoroczny wakacyjny hit Marsa, po czym Coldplay zamknął występ śpiewając numery “Purple Rain”, “Beautiful Day” oraz “Clocks”.
Jakby tego było mało, żona Jaya Z ogłosiła, że rusza w kolejną trasę koncertową – Formation World Tour. Przedsprzedaż biletów rozpocznie się już jutro, regularne bilety będą dostępne od 16 lutego. Wiosną wokalistka odwiedzi największe miasta w północnej Ameryce, a pod koniec czerwca zawita do Europy.
Niestety, polscy fani muszą na razie poczekać na powtórkę z Orange Warsaw Festivalu, na którym to Beyoncé zagrała po raz pierwszy w naszym kraju.
Obejrzyjcie występ Super Bowl poniżej: