Jak nasze społeczeństwo traktuje kobiety w ciąży

Spóźnia mi się okres, robię test – bum – pozytywny, zalewa mnie fala szczęścia a zaraz później przerażenia, wyobrażam sobie, że za moment wszystko zmieni się o 180 stopni. Nie będę rozpisywać się o huśtawce nastrojów, skokowym przyroście wagi, czy porannych mdłościach opowiem o czymś mniej oczywistym, czymś czego doświadczasz ze strony społeczeństwa. Jak to jest przejść po ulicy i poczuć, że świat traktuje cię zupełnie inaczej niż kilka tygodni wcześniej?

Jesteś kobietą, między 20 a 40 rokiem życia, a twoja ciąża jest już całkiem widoczna… nagle ludzie, którzy znają cię z widzenia, przystają na ulicy, żeby zamienić trzy słowa – upewnić się, że nie przytyłaś. Tak, jesteś tematem lokalnych plotek.

Po jakimś tygodniu te same osoby, które poczuły się już bardzo zaprzyjaźnione, zagadują cię regularnie, niewinnie pytając: „Jak się czujesz?”. To samo pytanie słyszysz w zapętleniu. Zadaje ci je bliższa i dalsza rodzina, przyjaciele, znajomi, znajomi znajomych i nieznajomi. Gdy tylko zaczynasz odpowiadać, każdy, kto ma chociaż bratanka, czuje się uprawniony, żeby przerwać w pół słowa i wyrecytować kilka porad na temat: wagi, depresji, uprawiania sportu, uprawiania seksu, używania dezodorantu, picia kawy, zielonej herbaty, jedzenia serów pleśniowych, trzymania w domu kota, farbowanie włosów, stosowania kremów z retinolem… tak, to wszystko ma znaczenie.

Nie próbuj się sprzeciwiać, przytaczać badań, czy własnych doświadczeń. Wtedy, jako niepokorna, niedoświadczona i nieodpowiedzialna kandydatka na matkę, wywołasz tylko zdziwienie i gniew. Ton twoich przejętych rozmówców zmieni się w nakazujący i lekko grożący. Twoja rola to stać spokojnie i uśmiechać się. Nie możesz być przecież zła, to wszystko z troski, dla dobra dziecka!

Lepiej przemilcz też swoją sytuację zawodową, przygotuj asertywny uśmiech na pytanie, o to, czy masz umowę o pracę

Videos by VICE

Przyjmij do wiadomości, że twoje ciało i zdrowie, przestało być tematem prywatnym, podobnie zresztą jak, życiowe decyzje. Istnieje grupa rozmówców, która pomyśli „o tym” od razu, a kilka osób (i to wcale nie najbliższych) nie zawaha się wypowiedzieć pytań głośno: „Czy to planowane?” ewentualnie: „Czy będzie ślub?”, „Czy były już zaręczyny?”, „Czy będzie chrzest?”. Nawet nie staraj się odpowiadać.

Lepiej przemilcz też swoją sytuację zawodową, przygotuj asertywny uśmiech na pytanie, o to, czy masz umowę o pracę (czyt.: wisisz na składkach ciężko pracujących), czy umowę-zlecenie (czyt.: jesteś frajerką). Będzie też sporo majsterkowania przy planach na przyszłość – Jak długo zamierzasz „siedzieć w domu” (moje ulubione sformułowanie)? Czy może wolisz szybko oddać dziecko do żłobka (przechowalni)? A może planujesz już drugie dziecko (chodzi o 500+)?
Tu każdy wariant odpowiedzi wywołuje wahanie i uruchamia lawinę wzorcowych przykładów z życia. Jednego możesz być pewna, o urlop tacierzyński nikt nie zapyta.

Historie z bliska. Polub nasz fanpage VICE Polska na Facebooku


Wbrew obiegowej opinii, nie masz co liczyć na miejsce w tramwaju. Podobno jeszcze niedawno przyszłe matki były boginiami, przed którymi rozstępowały się kolejki, ale te czasy bezpowrotnie minęły. Takie sytuacja zdrzają się sporadycznie, a jak już w końcu mają miejsce, są raczej dowodem, że wyglądasz naprawdę żałośnie i wywołujesz panikę.

O swoje uprzywilejowane miejsce, czy priorytet przy kasie, teoretycznie możesz się upomnieć, ale wtedy przygotuj się na lustrację. Bez opiętej bluzki i widocznego brzucha, będziesz po prostu niewiarygodna. Po kolejce rozniesie się tylko porozumiewawczy szmer, że „każda gruba, może tak powiedzieć, starsza pani też stoi w kolejce od 20 minut, a kogoś boli noga”.

Gdy twój brzuch jest już tak, duży, że nie możesz zawiąząć samodzielnie sznurowadeł, tracisz nawet prawo do nietykalności cielesnej. Wszyscy chcą dotknąć, poczuć jak dziecko się rusza! Niektórzy bez pytania.

Oczywiście, są też jasne strony ciąży.

Zostajesz przyjęta do plemienia matek. Różne kobiety, na twój widok, uśmiechają się i opowiadają o mistycznych doświadczeniach ciąży i macierzyństwa. Nawet jeśli to pachnie sekciarstwem, jest miłe i raczej bezinteresowne, a czasami bardzo potrzebne.

Rodzina wreszcie uznaje, że jesteś dorosła. Teraz kiedy podjęłaś jedną z najbardziej poważnych decyzji, nie ma już wątpliwości – to ty sterujesz swoim życiem

Zyskujesz niesamowite przyzwolenie na ekscentryzmy i dziecięce fanaberie: lody z majonezem?– najważniejsze, że jesz! Spanie do południa? – potrzebujesz regeneracji. Głośny płacz w kinie? – twoje hormony szaleją i nic nie możesz na to poradzić.

Rodzina wreszcie uznaje, że jesteś dorosła. Teraz kiedy podjęłaś jedną z najbardziej poważnych decyzji, nie ma już wątpliwości – to ty sterujesz swoim życiem, masz wizję, siłę i realizujesz jakiś, choć wciąż enigmatyczny, plan. Awansujesz do poziomu rodzinnej starszyzny. I choć to smutne przejmujesz sztafetę pokoleń, twoi rodzice za chwilę staną się dziadkami, a dziadkowie (jeśli masz to szczęście) pradziadkami.

Gdy już trochę oswajasz się ze swoją nową rolą i może nawet zapominasz, że kiedyś było inaczej, czeka cię miła niespodzianka. Kilka tygodni po porodzie, w miarę tego, jak oznaki przebytej ciąży znikają, okazuje się, że świat wokół powoli wraca do normy, a wszystkie te przytoczone wyżej sytuacje (może poza ostatnią) powoli się rozwiewają. Ze statusu „stan błogosławiony” powracasz statusu do „młoda kobieta”, tyle tyle że za rękę trzymasz nowy byt. I to do niego teraz ludzie na ulicy uśmiechają się, przystają i zaczynają coś mówić…