Artykuł pierwotnie ukazał się na MOTHERBOARD
Zbiorowe samobójstwo członków sekty Heaven’s Gate (Brama Niebios), kościoła czcicieli UFO, jest jednym z najdziwaczniejszych, ale jednocześnie najbardziej fascynujących wydarzeń lat 90. Teraz, 20 lat po tamtych tajemniczych zgonach, fragment ich dziedzictwa wciąż pozostaje przy życiu – a to dzięki doskonale zachowanej, mocno trącącej już myszką, stronie internetowej. Prowadzi ją dwójka ocalałych członków sekty, którzy nadal odpowiadają na pytania przesłane na podany tam adres.
Videos by VICE
26 marca 1997 roku policja odkryła w San Diego ciała 39 członków nieznanej wówczas sekty. Wszyscy popełnili samobójstwo. Członkowie Bramy Niebios, która istniała od lat 70., wierzyli, że opuszczają swoje ziemskie ciała, aby wejść na pokład UFO ukrytego za kometą Hale’a-Boppa. Data nie była przypadkowa – właśnie wtedy kometa przelatywała najbliżej Ziemi.
Członkowie Bramy Niebios mieli bardzo charakterystyczny styl. Nosili identyczne czarne spodnie, czarne buty (a dokładniej Nike Decade) i zakrywali ciała purpurowymi całunami. Aby odebrać sobie życie, zjedli przecier jabłkowy zmieszany ze śmiertelną dawką fenobarbitalu, a następnie popili to wódką i udusili się plastikowymi torbami.
Tylko ciekawe historie. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco
Jednak oprócz tych 39 członków, którzy liczyli na połączenie się z istnieniem nazywanym przez nich Następnym Poziomem, do sekty należało jeszcze kilka osób. Właśnie ta niewielka garstka przeżyła. Dwóch z nich zabiło się w następnym roku, ale pozostała dwójka dostała bardzo ważne zadanie: podtrzymać cyfrową spuściznę Bramy Niebios.
Wszystko wskazuje na to, że obecnymi administratorami serwisu HeavensGate.com są partnerzy Mark i Sarah King. Niestety, kiedy do nich napisałam, nie potwierdzili swojej tożsamości. W mailu wyjaśnili mi, że przez 12 lat byli wiernymi członkami sekty i dlatego powierzono im to zadanie. Oboje pracują na etacie, ale mimo to bardzo poważnie podchodzą do swoich obowiązków. Na każde pytanie odpowiadają w ciągu doby, a do tego pilnują, żeby strona – wypełniona informacjami o wierzeniach Bramy Niebios i utrzymana w estetyce lat 90. – działała równie sprawnie, co w marcu 1997 roku.
„[Robimy to], by osoby pragnące dowiedzieć się czegoś na ten temat miały dostęp do wiarygodnych informacji” – napisali administratorzy. „W pewnym sensie przypomina to sadzenie nasion, których owoce zbierzemy w przyszłości. Dzięki temu ludzie mogą zapoznać się z istotą Następnego Poziomu oraz przygotować się na ewentualny powrót”.
Na stronie znajduje się długie objaśnienie przekonań sekty, ostrzeżenie przed samobójstwem – pomijając tamtą bardzo specyficzną sytuację, Brama Niebios uważa je za daremny czyn – oraz niepokojące „wypowiedzi wyjścia” kilku członków, którzy się zabili.
To dość stosowna spuścizna, biorąc pod uwagę fakt, że przez całe lata 90. sekta zarabiała pieniądze na projektowaniu stron internetowych (zostało to szczegółowo opisane w artykule Motherboard z 2014 roku). Ale jaki jest ich cel? Marshall Applewhite, ojciec Bramy Niebios i jedna z osób, która zabiła się w 1997 roku, uważał, że Ziemia zostanie „poddana recyklingowi” wkrótce po śmierci członków sekty. Jeśli jednak masowe samobójstwo stanowiło ostatnią szansę na opuszczenie Ziemi i trafienie do Następnego Poziomu, to dlaczego zmuszono dwóch członków do pozostania w tyle i prowadzenia strony na planecie pełnej istot skazanych na zagładę?
Administratorzy powiedzieli mi jedynie, że zrobili to, o co ich poproszono. Jednak w wywiadzie z 2015 roku dla Upvoted, bloga na Reddicie, wyjaśnili to nieco dokładniej – według nich osoby znajdujące się już na Następnym Poziomie w pewnym momencie powrócą i każdy człowiek, który okaże się gotowy, będzie miał możliwość dołączenia do nich.
Zapytałam adminów, czy kiedykolwiek poczuli się urażeni tym zadaniem. Jakby na to nie patrzeć, kazano im zostać na Ziemi i dbać o zapomnianą stronę internetową, tym samym pozbawiając ich szansy „ewolucji” i trafienia na Następny Poziom. Opowiedzieli, że nigdy tak nie było.
„Ani razu nie pojawiły się w nas takie uczucia. Stanowiłoby to bardzo ludzką reakcję” – napisali. „Nie martw się, pozostali o nas zadbają”.
Więcej na VICE: